maszyna do płodzenia światów i rejestrator kobiecych cudów

Cierpię na kompletny brak czasu na pisanie o rzeczywistości. Ruszyło tyle świetnych konkursów na opowiadania, druga część książki na ukończeniu, zmieniłam się w maszynę do płodzenia światów i historii nie z tej Ziemi. Mam absolutnie nadaktywny umysł, dwieście procent normy. Piszę w łóżku i na uczelni, pomiędzy stronami książek do magisterki, dręczę notatnik w telefonie w busach i autobusach. Nie ma mnie, kompletny odpał, zupełny zajob. Fantastyczne życie.

Kiepski żart z tym "fantastycznym". Ciężko mi znieść życie w tym świecie, dlatego im mniej mam z nim do czynienia, im bardziej wikłam się w wymyślone światy, tym łatwiej mogę oddychać. Mord, gwałt, okaleczanie, głód, tortury, więzienie, ból, bieda. W każdej chwili ktoś cierpi niezawinione męki na tym globie. Dobrze już wiecie, że nie potrafię o tym nie myśleć. Moją obsesją są kobiety, ich krzywda. Trudno tak żyć. Trudno żyć w świecie, w którym w każdej chwili, w każdej sekundzie jakaś dziewczynka jest obrzezana. By ją okaleczyć i uprzedmiotowić. Wypłakałam już przez to wiele łez. Za każdym razem, gdy zaczynam płakać, złoszczę się i mówię sobie: ogarnij się. Idziesz na doktorat, zostaniesz etykiem z posłuchem i zrobisz coś z tym syfem.
I kontynuuję myślenie, jakie zaszczepiła we mnie opowieść Kazimierza Piechowskiego (patrz notki niżej). Chodzi o tych kilka istnień wyrwanych z obłędu. Zaczęłam zbierać momenty, w których widzę coś niezwykłego, związanego z kobietami. Pierwsze było zdjęcie, które zobaczyłam w jakimś programie telewizyjnym. Niestety mimo usilnych starań nie mogę go znaleźć. Na zdjęciu znajdowała się młoda, czarnoskóra dziewczyna. Biały bandaż miała owinięty wokół kikuta nogi. I nieprawdopodobnie, szeroko się uśmiechała, ze szczerą radością. Chyba nigdy nie widziałam tak pięknego zdjęcia. Mam nadzieję, że je znajdę i wam pokażę.

Drugim momentem była sytuacja, jaka spotkała mnie w środę 11 marca. Na zajęciach oglądaliśmy tortury i mordy Gestapo i NKWD, dokładnie program NKWD - Gestapo: braterstwo krwi. W takich momentach zawsze zastanawiam się, po co mi druga magisterka przed doktoratem. Z cholernego bezpieczeństwa. Przecież już miałam taki licencjat, doskonale wiedziałam, na co się piszę. Ale mniejsza z tym... Pomijając opisy tortur, porównywano tam mądrość Gestapo i idiotyzm NKWD w tym, że Niemcy podchodzili do mordu naukowo. Mierzyli rowy, ustawiali ludzi rzędem. Mieli padać równo za siebie, gdy dostawali kulkę w łeb. Ruscy robili to byle jak. Podobnie Niemcy mieli być bardziej obrotni, bo się zorientowali, że szybciej wybiją ludzi gazem. Za to Rosjanie musieli w jednostkach co noc rozstrzelać dwieście pięćdziesiąt osób i nie dawali rady. Dlatego NKWD wybiło mniej ludzi, niż Gestapo.
To był chłodny, brzydki dzień. Wyszłam z zajęć i wsiadłam do 179 kompletnie otępiała. Czułam mdłości i chłód. Dostałam od chłopaków z grupy hiacynt na Dzień Kobiet i gapiłam się na niego, jakby mógł mnie odgrodzić od świata. Przed ostatnim przystankiem, pomiędzy Politechniką a Galerią, rozejrzałam się po autobusie. Przy drzwiach, bokiem do mnie siedziała dziewczyna, która właśnie wyciągała telefon z kieszeni. Nie była szczupła, miała krągłą, ale bardzo ładną twarz, ciemne włosy, czarne buty i płaszcz. Spojrzała w telefon i uśmiechnęła się. Wielki, rozbrajający smajl. Po chwili przyłożyła dłoń do ust i wyszczerzyła zęby. Miała świeczki w oczach. Rozejrzała się nieprzytomnie wokół i znowu wbija wzrok w telefon. Do końca trasy była tak uszczęśliwiona, że każdy, kto na nią spojrzał, natychmiast też się uśmiechał, łącznie ze mną. Wszystko w momencie mi przeszło. Patrzyłam na nią, chcąc to zapamiętać - zapamiętać uszczęśliwioną dziewczynę ze 179 jak artefakt, broń przeciwko beznadziei.

Przysięgam, że upiększę ten świat i zmienię na lepsze.


Sprawdzajcie inne blogi, obczajcie część drugą Sennych Rozmów na blogu Pana Snów. Poczytajcie o Lemie na Jaskini Psów. Czytajcie Świt Ebooków, publikują mnie tam. Blog lajfstajlowy jest w trakcie tworzenia. Co do opków - Cool Story Naz lub profil na NF

Komentarze

Popularne posty